Kolejny raz korzystaliśmy z usług Blue-Sails. Wcześniej trzy razy Karaiby. Tym razem „na końcu świata” – Polinezja Francuska. I jak zwykle wszystko zagrało. Pełny profesjonalizm. Polecamy. Na lotnisku Raiatea czekał na nas bus z obsługi czarteru. Miła Pani zabrała nas do mariny, a po odebraniu katamaranu zawiozła do miasta na zaprowiantowanie, i służyła wszelką pomocą. Katamaran Lagoona 440 Grande Croisiere, proponuję brać tylko taką wersję z generatorem, odsalarką i klimatyzacją ponieważ zaplecze turystyczne (mariny – prąd i woda) to duży problem w tym rejonie.
Pływaliśmy w obrębie Rajatea, Taaha, Bora – Bora, Maupiti i Huahine. Polecamy zwiedzić fermę czarnych pereł i plantację wanilii. Dobrze jest mieć „mocny” sprzęt wędkarski. Na Maupiti łowiliśmy 1,5-metrowe rekiny. Większe niestety rwały nam żyłki i wędki. Przepiękne rafy koralowe, niezapomniane zachody słońca i droga mleczna nocą. Porady praktyczne:
1. zaprowiantuj się na Rajatea w marketach, gdzie indziej problem
2. zakup w USA (lotnisko, strefa bezcłowa) alkohol, Polinezja drogo i bimbrowato
3. nie zabieraj ciepłego bagażu, tylko koszulki i spodenki
4. trudny teren nawigacyjnie, pilnuj map, plotera i słuchaj rad polinezyjczyków
Raz w życiu każdy żeglarz powinien tam popływać.
Dzięki,
Andrzej i koledzy z Lublina, Chełma i Radomia.